1. Skąd pomysł na taki zawód?
Zostałam stylistką, ponieważ sama skorzystałam kiedyś z pomocy stylistki i byłam zachwycona tym, jakie pozytywne zmiany zaszły w moim życiu od tamtego czasu. Kiedy dowiedziałam się, jakie kolory i fasony wybierać, zyskałam pewność siebie i zaczęłam wreszcie odczuwać przyjemność z kupowania ubrań i dodatków oraz tworzenia swojego stylu.
Stopniowo zyskiwałam coraz większą łatwość w dobieraniu stylizacji, w których czułam się świetnie, i dawało mi to wiele radości. Pewnego razu przeczytałam w Internecie informację, że organizowane są szkolenia dla stylistek i pomyślałam, że spróbuję.
Tematyka typów sylwetek, typów kolorystycznych, a także możliwość „ułatwiania życia” innym poprzez uczenie ich, jak dobierać ubrania dla siebie, niesamowicie mnie zainteresowała. Nieoczekiwanie dla mnie samej! Bo jeśli 10 lat temu ktoś powiedziałby mi, że zostanę osobistą stylistką, byłabym zdziwiona i rozbawiona. A jednak! Ta praca daje mi ogromną satysfakcję i przyjemność.
2. Co lubisz najbardziej w tej pracy? Co daje Ci największą satysfakcję?
Przede wszystkim to możliwość bezpośredniej pracy z ludźmi i zapoczątkowywania pozytywnych zmian w ich życiu. Moi „pacjenci” bardzo często opowiadają mi o tym, jak nieoczekiwane skutki przynosi zmiana ich wizerunku, jak odkrywają siebie na nowo i otrzymują komplementy od otoczenia.
Często te zmiany wizerunkowe motywują ich do kolejnych pozytywnych kroków w ich życiu, na przykład założenia od dawna planowanego biznesu, naprawienia relacji z bliską osobą, odkrycia nowych pasji. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że nasza praca może komuś pomóc, dodać mu „skrzydeł” i ułatwić życie.
3. Jak oceniasz polskie ulice pod kątem stylizacji? Uważasz, że Polska to dobrze ubrany kraj? Podążamy za trendami czy raczej idziemy w klasykę?
Mam taką zasadę: nie oceniam czyjegoś stroju, dopóki ktoś nie zapyta mnie o opinię. Na ulicy przede wszystkim zauważam, kiedy ktoś jest fajnie, inspirująco, kolorowo ubrany. Często mówię nieznajomym komplementy, bo uważam, że warto!
Faktycznie jednak – ciekawie, odważnie ubrane osoby stanowią raczej mniejszość na polskich ulicach. Może dlatego, że wolimy zachowawczo trzymać się czerni, szarości, pudrowego różu niż spróbować ciekawszych wzorów czy kolorów.
Za trendami najczęściej podążają młodzi ludzie, ale bardziej na zasadzie naśladowania tego, co jest popularne i co widzą na blogach i na Instagramie. Ale sama wiedza o trendach i ich odtwarzanie to jeszcze nie wyraz stylu.
Namawiam moich klientów i klientki do tego, żeby myśleli najpierw o tym, co im się podoba i w czym czują się świetnie, a nie zastanawiali się, jak inni odbiorą ich wygląd. Mam nadzieję, że z czasem nasze ulice staną się pełne ludzi, którzy z przekonaniem i chęcią wybierają odważniejsze stylizacje, bo będą po prostu mieli na to ochotę!
4. Czy Polki dobierają swój strój do figury? Czy potrafią grać ubiorem w taki sposób by podkreślić atuty swojej sylwetki?
Myślę, że Polki bardzo się przejmują swoim wyglądem, ale nie w ten sposób, w jaki powinny. Skupiają się na tym, jak zadowolić czyjś gust i zasłonić to, co uważają za mniej udane w swojej sylwetce, a lista kompleksów jest długa. Wiele pań nosi zbyt duże i luźne rzeczy w ciemnych kolorach, bo uważa, że zamaskuje mankamenty figury. Tymczasem punktem wyjścia powinno być właśnie podkreślanie atutów.
A wiary w siebie i dostrzegania dobrych, pięknych rzeczy w swoim ciele niestety nikt nas, Polek, nie uczy. W tym jest właśnie rola osobistej stylistki: pomóc dostrzec w sobie piękno, i nauczyć je podkreślać i wydobywać. To dodaje skrzydeł w codziennym życiu i pozwala się cieszyć codziennością, a nie myśleć ciągle o tym, że „powinnam schudnąć” lub „gdybym miała dłuższe nogi…”.
5. Częstym kompleksem kobiet są nogi… jak temu zaradzić? Przecież to ogromny atut każdej z Pań!
Zdecydowanie powinnyśmy bardziej pokazywać nasze nogi. Zatrważające jest to, jak źle się o nich wypowiadamy: a to kostki za szerokie, a to łydka za masywna, nieładne kolana, grube uda…
Widzimy tylko wady i to wyimaginowane, bo naszym punktem odniesienia są modelki na billboardach i magazynach, nad których wyglądem najbardziej napracowali się… graficy. Tymczasem nogi to naprawdę wielki atut każdej sylwetki, bo właśnie tam mamy wiele „miłych dla oka” wąskich i ładnych punktów, których odsłonięcie pozwoli wyszczuplić całą figurę!
Wiele pań na przykład obawia się noszenia spodni o długości 7/8, bo panuje nieprawdziwe przekonanie, że taki model skraca nogi. Tymczasem to naprawdę świetny fason, który sprawia że nie tylko noga, ale cała sylwetka wygląda lżej, dzięki temu właśnie, że odsłania kostki.
Tak samo jest z naszymi kolanami, a konkretnie z miejscem tuż pod kolanami: gdy założymy spódnicę o długości przed kolano lub „w kolanko”, pokażemy najładniejsze fragmenty nogi i będziemy wyglądać naprawdę zgrabnie. Powtórzę raz jeszcze: zasłanianie nie wyszczupla. Zasłanianie… zasłania, powiększa, skraca. A chyba nie o to nam chodzi!
5. Co chciałabym przekazać kobietom, które nie cieszą się pełnią życia przez kompleksy i negatywne zdanie o swoim wyglądzie?
Mamy tylko jedno życie, a wmawiając sobie negatywne przekonania na temat swojego wyglądu i hołdując kompleksom, niejednokrotnie zaszczepionym w nas przez innych ludzi, po prostu znacznie obniżamy jakość swojego życia, nie korzystamy z niego w pełni. Jeśli pokochamy swoje ciało i zaczniemy cieszyć się swoim wyglądem, dostrzegać atuty i być z nich dumne, ta pozytywna energia wpłynie na inne dziedziny naszego życia, a także na innych ludzi.
Jeśli mamy dzieci, to dodatkowo ważne, aby przekazywać im wzorce, które wesprą ich pewność siebie. Wiecznie narzekająca na swój wygląd mama raczej nie przekaże wiele pewności siebie swojej córce, bo przykład płynie z góry. Myślę, że to bardzo ważny argument, bo przecież nikt nie ma intencji przekazywania młodym ludziom negatywnych wzorców myślenia o sobie.
Tak więc już dziś: zacznijmy szukać w sobie piękna, nauczmy się je dostrzegać, przyjmować z radością i wdzięcznością to ciało, które mamy. Takie pozytywne podejście działa w życiu cuda i pozwala się nim naprawdę cieszyć, a marka Venoflex na pewno w tym pomoże!